czwartek, 2 kwietnia 2020

Kino Tarantino: New Beverly Cinema w Los Angeles



Od pracownika wypożyczalni kaset, przez niezależnego filmowca, autora obiecujących scenariuszy, po jednego z najbardziej znanych reżyserów i... programatora kina. Życie Quentina Tarantino to spełnione marzenie każdego filmomaniaka.

Kino New Beverly w Los Angeles należy do reżysera od 13 lat i jest jego oczkiem w głowie. Programuje je, urządza tam wydarzenia filmowe, spotkania z twórcami. Sam jest tam częstym gościem, ostatnimi czasy z "Pewnego razu... w Hollywood", które puszcza z taśmy 35 mm, czasem w towarzystwie gwiazd filmu. New Bev to obowiązkowy przystanek na mapie Kalifornii i kawał historii Miasta Aniołów. Nic dziwnego, że zostało wspomniane w ostatnim filmie Tarantino w scenie, kiedy Sharon Tate wchodzi do klubu i słyszy o premierze filmu porno przecznicę dalej.
Krótki rys historyczny. New Beverly to jeden z najstarszych działających przybytków X Muzy w USA. Budynek został otwarty w 1929 roku i przechodził częste zmiany branżowe. Od cukierni, przez scenę do występów takich artystów, jak Dean Martin czy Jerry Lewis, przez klub nocny Slapsy Maxie, przez regularne kino New York Theater, przez kino Europa prezentujące filmy europejskie, przez kino dla dorosłych Eros, aż do właściwego New Beverly Cinema.

New Beverly jeszcze jako klub nocny

Kino słynęło z podwójnych seansów (double features), łączących starsze i nowsze filmy z jednego gatunku. Z początkiem XXI wieku New Beverly rozpoczęło tradycję Grindhouse Film Festival, czyli comiesięczny program filmów kultowych, zapomnianych i nieznanych. W 2007 roku, z okazji premiery "Grindhouse", Tarantino gościnnie zorganizował tam miesiąc filmów grindhouse'owych z prywatnej kolekcji. Kilka miesięcy później zmarł ówczesny właściciel kina, Sherman Torgan. Żeby uchronić New Beverly przed kolejnym przebranżowieniem, Tarantino wykupił cały budynek, włożył pieniądze w renowację i zarządza nim do dziś. Obecnie to ostatnie kino w Los Angeles, którego program nie składa się z filmów premierowych (tzw. revival house).

Tarantino i Bong Joon-Ho przed New Beverly


Repertuar kina wypełniają ulubione filmy reżysera, z prywatnej kolekcji lub sprowadzane na specjalną okazję. Wszystkie oczywiście na taśmie filmowej 35 mm lub 16 mm. Były już wieczory poświęcone Bruce'owi Lee, Robinowi Williamsowi czy Samowi Peckinpahowi, a maraton na Halloween programował i prowadził Eli Roth (QT zapowiadał, że Roth - jako Bear Jew z "Bękartów wojny" - manifestacyjnie zniszczy sprzęt do projekcji cyfrowej kijem baseballowym; czy to zrobił - nie wiadomo).

Na seansach pojawiają się goście: podczas pokazu dwóch części "Krwawej pięści" kino odwiedził Don "The Dragon" Wilson, Michael Biehn przyjechał ze swoim "The Victim", a Jeff Fahey promował "Maczetę". Można też trafić na takie rarytasy, jak double feature filmu Tarantino i filmu, którym się inspirował. Przykładowo, "Nienawistna ósemka" leciała w zestawie m.in. z "McCabe i panią Miller" lub z "Człowiekiem zwanym ciszą". "Wściekłe psy" można było obejrzeć razem z materiałem źródłowym, hongkońskim "Płonącym miastem", a nawet z bollywoodzką przeróbką "Kaante", którą Tarantino wymienia jako ulubiony film inspirowany swoją twórczością.

Jak możecie się domyślić, New Beverly jest obecnie zamknięte, tak jak inne przybytki kultury i miejsca spotkań. Tarantino jednak nie próżnuje. Na stronie swojego kina udziela się w cyklu recenzji ulubionych filmów, który rozpoczął tekstem o "The Image of Bruce Lee" (nie ma nic wspólnego z Bruce'em Lee). Teraz można tam już przeczytać prawie 30 artykułów pełnych anegdot, historii kina i obserwacji reżysera. Jest sporo westernów, kryminałów, kung-fu i jedna "Daisy Miller".


Bez wątpienia punktem wysoko na mojej liście marzeń do spełnienia jest rozsiąść się na jednym z 300 foteli kinowych w New Beverly i obejrzeć double feature zapowiedziany przez Quentina. Może to być połączona wersja "Kill Bill", może być wydłużony "Grindhouse", a może każdy inny film z archiwum reżysera. Bo Quentin Tarantino robi kino, ma kino, jest kinem.

Michał Miller


Program New Beverly na luty 2017