wtorek, 29 marca 2016

Dobry, bo polski plakat filmowy: Superman III, Waldemar Świerzy

Nie byłem nigdy fanem Supermana. Zawsze był zbyt idealny, porządny i prawy. Spójrzcie tylko na ten perlisty uśmiech i loczek na czole.

Batman
to co innego. Facet z problemami, który chce dobrze, nawet jeśli nie zawsze tak wychodzi. Jeśli uśmiech, to tylko ironiczny.

Dlaczego w takim razie plakat do Supermana III? Po pierwsze, z trywialnego powodu, że polscy artyści jakimś cudem ominęli Mrocznego Rycerza. Wskażcie mi polski plakat do filmowego Batmana i udowodnijcie, że się mylę, a będę wdzięczny.

Po drugie, po seansie Batman v Superman: Dawn of Justice, niebiesko-czerwony odzyskał trochę w moich oczach. Snyder i Cavill sprawili, że z Kenta stał się bohater romantyczny, taki nawet mickiewiczowski. "Jam jest milijon..." itd.

Po trzecie wreszcie, może i ma perlisty uśmiech i loczek na czole, ale Waldemar Świerzy namalował taki ładny, kampowy plakat, że nawet zapominam jak zły był Superman III. Człowiek ze stali? Prędzej Człowiek z gumy balonowej.

Po drugie, po seansie Batman v Superman: Dawn of Justice, niebiesko-czerwony odzyskał trochę w moich oczach. Snyder i Cavill sprawili, że z Kenta stał się bohater romantyczny, taki nawet mickiewiczowski. "Jam jest milijon..." itd.

Po trzecie wreszcie, może i ma perlisty uśmiech i loczek na czole, ale Waldemar Świerzy namalował taki ładny, kampowy plakat, że nawet zapominam jak zły był Superman III. Człowiek ze stali? Prędzej Człowiek z gumy balonowej.


Polski 
plakat‬ filmowy autorstwa Waldemara Świerzego z 1983 roku.
[m]


Batman v Superman: Świt sprawiedliwości

Wstałem o świcie sprawiedliwości i tak się zastanawiam nad tym, co upichcił dla nas Zack SnyderBatman v Superman: Dawn of Justice najbardziej kojarzy mi się z operą, gdzie do monumentalnej muzyki padają podniosłe słowa i znaczące gesty. Choć to bardzo ładne widowisko, za jego maską nic się nie kryje. Nie jest to psychologiczny realizm Nolana, nie jest to szaleństwo wyobraźni Burtona. Chyba najbliżej do rozrzutnej kampowości Schumachera, tylko w lepszym guście i z większym rozmachem, ale minus poczucie humoru.
Przy całym ferworze akcji, akcji i AKCJI, muszę zgodzić się z moją Narzeczoną, która po seansie podsumowała, że najładniejsze były łąki. Więcej łąk, panie Snyder.

PS. Nie, Narzeczona nie wstydziła się za moje skarpetki.

PS 2. Tak, nie omieszkała nazwać mnie dzieckiem.

Wybieracie się do kina?
[m]

poniedziałek, 28 marca 2016

Z archiwum [m]: The X Files

Drive, odcinek 2 z sezonu 6 Z archiwum X to szaleństwo popkultury. Mulder za kierownicą nie może zwolnić, bo pasażer zginie. Znajome? A pasażer to nie kto inny jak Bryan Cranston aka Mr. White aka Heisenberg. Na tylnym siedzeniu natomiast posadził go ten sam człowiek, który lata później kazał mu gotować crystal meth. A stacja benzynowa, gdzie Mulder się zatrzymuje nosi imię... Holly.

Vince Gilligan + Bryan Cranston = Chemia.

The X Files, sezon 6, odcinek 2: Drive
[m]

czwartek, 10 marca 2016

Z archiwum [m]: The X Files

Home, jeden z najbardziej kontrowersyjnych i najlepszych odcinków Z archiwum X w ogóle, to znak tego, na ile mogli pozwolić sobie Chris Carter i spółka przy tworzeniu swojego hitowego serialu pod koniec lat 90-tych. Powiedzieli ludziom z telewizji Fox: zrobimy Teksańską masakrę kijem bejsbolowym, a wy za to zapłacicie i pokażecie w mainstreamowej telewizji. I tak widzowie mogli obejrzeć rodzinę zdeformowanych zwyrodnialców, którzy zabijają, kopulują na zmianę z własną matką i zakopują zgniłe owoce kazirodczej miłości.
Odcinek został wyłączony z powtórek sezonu czwartego i zakazany w TV w kolejnych latach. A Carter i spółka dalej robili swoje.

The X Files, sezon 4, odcinek 2: Home.
[m]

wtorek, 1 marca 2016

Dobry, bo polski plakat filmowy: Człowiek w dziczy, Hanna Bodnar

Zjawa to nie pierwsze ujęcie tej prawdziwej historii z początków 19. wieku (z oszukanym zakończeniem, ale kto chciałby oglądać, jak DiCaprio wybacza Hardy'emu na końcu?). Najpierw był Człowiek w dziczy - Hugh Glass wtedy jeszcze nazywał się Zachary Bass, a grał go Richard Harris. Natomiast w obiekt zemsty wcielał się sam John Huston, reżyser i scenarzysta, twórca klasycznych dzieł Sokół maltański, Noc iguany czy Asfaltowa dżungla. Ach, co to musiał być za pojedynek! Prawdopodobnie lepszy jeszcze niż Leo kontra niedźwiedź.
Polski plakat filmowy autorstwa Hanny Bodnar z 1975 roku. Dobre, bo polskie, prawda?
[m]