sobota, 8 marca 2014

Tym, co lubię jeszcze bardziej od nagród są antynagrody. Na każdym kroku potykam się o zestawienia najlepszych, najładniejszych, najprzystojniejszych. Tyle naj-ów na mnie czeka, że nie daję rady za nimi nadążać. I co, tych złych niby jest mniej? Skądże, ale takich ZŁYCH złych, które są tak złe, że aż muszę to zobaczyć, jest już zdecydowanie mniej. Dlatego chcę poznać te, które w zeszłym roku przegapiłem, a które będą tak złe, że nie będę się nudził ani minuty. I tu, niestety, Złote Maliny po raz kolejny zawodzą.
W historii Złotych Malin było wiele filmów, które były bardzo „malinowe” – „Kaczor Howard” (1987), „Leonard, część 6” (1988), „Bitwa o Ziemię” (2001), „Luźny gość” (2002), „Nagi Instynkt 2” (2007), „Jack i Jill” (2012), a wśród twórców wielu takich, którym się należało i którzy mieli większe lub mniejsze poczucie humoru. Jednak po drodze, coroczne wyróżnianie tych najgorszych zmieniło się w prztyczki w nos i linijką po łapach dla tych samych ludzi, bo się znowu nie nauczyli. Stały zestaw „usual suspects”, czyli jak Stallone grał w zeszłym roku w jakimś filmie, to będzie nominacja; jak Shyamalan nakręcił nowy film, będzie kilka nominacji. Towarzystwo wzajemnej niechęci, czy jak? Sprawdzałem tegoroczne nominacje z ciekawością, ale po raz kolejny szybko ogarnęło mnie deja vu. Stallone zagrał, a Shyamalan nakręcił, więc wiadomo; Sandler za aktorstwo i film znowu oberwał; Tyler Perry i jego kolejna Medea oberwali; Lindsay Lohan za każdą możliwą rolę – po łapach! A w tym roku było przecież tyle złych filmów, których twórcy zasłużyli na to, aby też zostali dostrzeżeni, np.: „30 nights of paranormal activity with the devil inside the girl with the dragon tattoo”, „Sharknado”, „Teksańska masakra 3D”, „G.I. Joe 2”, „Ostatni egzorcyzm 2”, „Szklana Pułapka 5”, „R.I.P.D” czy „Dario Argento’s Dracula”. Było też mnóstwo złych filmów, których nie widziałem i dużo takich, o których nawet nie słyszałem. Chciałbym takie antynagrody, które uświadomiłyby mnie, co przegapiłem, takie, które dostrzegłyby choćby „Bitwę pod Wiedniem” – wreszcie mielibyśmy szansę w kategorii nieanglojęzycznej. Możemy być jednak w pełni dumni z naszych, choć tylko na skalę krajową, bo Polska ma swoje Węże, które starannie wypełniają pustkę.
Mimo wszystko, trzeba przyznać malinowym chłopcom i dziewczętom, że potrafią zaskoczyć poczuciem humoru, choćby nominując Adama Sandlera za najgorszą rolę męską, żeńską i najgorszy duet ekranowy z samym sobą. Za rok Złote Maliny nadal wzbudzą moje zainteresowanie i znowu, pełen nadziei, sprawdzę kogo nominowali. Pewnie po raz kolejny ogarnie mnie deja vu, ale obejrzę rozdanie i będzie fajnie, nie nudno i cukierkowo; ukłoń się, Oscar.
Pełną listę tegorocznych nominacji do Malin znajdziecie tutaj:
http://www.filmweb.pl/awards/Złote+Maliny/2014
[m]
#razzies

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz