Ostatnich kilka dni spędziłem na walizkach, tu i tam, po Polsce fascynującej krążąc. Nie bez celu, wręcz przeciwnie, zawsze wiedziałem gdzie i za ile będę, nie tylko w teorii, również w praktyce, bo wbrew obawom, nigdzie nie natknąłem się na stukilometrowe korki, źle zorganizowane objazdy czy blokady dróg, urządzone, aby żyło się lepiej. Magia.
Nie chodzi tu jednak o słodzenie drogowcom, wspieranie rządu czy jakieś inne ciemne zagrywki z gatunku marketingu politycznego - o motyw drogi chodzi.
Droga jaka jest, każdy widzi.
Na przykład w Polsce, najczęściej stosowaną mieszanką bitumiczną... Nie, o tym też nie będzie. Ani o symbolice drogi w psychologii, ani o tym, że jednak ruch lewostronny jest bardziej logiczny i czemu w większej części Europy po prawej stronie się jeździ.
Lubię me>się przemieszczać - krajobrazy oglądać, te miejskie, jak i te z mniejszą ilością betonu. Niezależnie od środka transportu, poza samolotem, zawsze sprawia mi to radość. I zawsze wiąże się to z muzyką.
Istnieje kino drogi, istnieje muzyka drogi, powieść drogi, drogi olej napędowy... Stop.
Często w podróży wracam do kawałków, na które na co dzień nie mam ochoty, swoista podróż sentymentalna - zauważmy, że mamy tu już do czynienia z podróżą wewnątrz podróży - zaczyna nam się tworzyć konstrukcja szkatułkowa - już prawie jak Mistrz i Małgorzata. Idźmy zatem dalej, a może raczej przejdźmy do rzeczy.
Błąkając się po Polsce ostatnio, odbywałem podróż sentymentalną, słuchając utworu Audioslave, w którym to podmiot liryczny opowiadał o swojej tułaczce. I wtedy przypomniał mi się amatorski teledysk do tej własnie piosenki. Teledysk o wędrówce.
Magia.
Miłego wojażowania przez niedzielę. [b]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz