Podzielę się zatem kawałkiem z genialnego (imho) zespołu, która była jedna z tych miłości nie wywołaną przez otoczenie, media i inne zewnętrzne czynniki. To był mój wybór, poniosło mnie, zidentyfikowałam się i nie znałam wówczas osoby, która by ich też słuchała. Mówię o STONE TEMPLE PILOTS i ich debiutanckim albumie „Core” (1992). Potem następny świetny album „Purple” (1994). Do tej pory z chęcią wracam do obu, i golnie do STP, mam słabość do Scotta Weilanda, dużą słabość i nie mówię tu tylko o jego tekstach. Lubiłam nawet to, co robił w tak genialnym produkcie marketingowym jak Velvet Revoler (GNR bez pana Rose + Scott). Niestety ostatnio facet już chałturzy solo, a STP z Chesterem (z Linkin Park) to też już nie to samo...Więc skupiam się na genialnych początkach, a Wy możecie się sam zagłębić, jeśli podpasuje. Bardzo ciężko mi było wybrać jeden kawałek, a całego albumu wrzucić nie można (a byłby to właśnie „Core”), wybór padł na drugi album i kawałek „Interstate Love Song".
Tylko dlatego, że idealnie pasuje na niedzlene popołudnie: „waiting on a Sunday afternoon for what I read between the lines, your lies…” [d]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz