Piątkowy mindfuck, niby piątek, a w pracy jak poniedziałek, niby po przerwie, a jednak jakby jej nie było i pracowanie ze zdwojoną mocą. Słuchałam dziś w radio jak słuchacze dzwonili z jakich względów nie mają wolnego. Jeden pan na przykład musiał siedzieć w busie i czekać, aż się innemu kierowcy bus czy tramwaj zepsuje, żeby wyjechać jako bus zastępczy. Tak. Z tego miejsca pozdrawiam serdecznie Antyradio, które mi zawsze poranne podróże do pracy w ten czy inny sposób umila. A jak już mindfuckiem zaczęłam, to i mindfuckiem skończę - spójrzcie na ten obrazek i niszczcie sobie dzieciństwo. [p]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz