#Niedziela nie ma sobie równych w zamulaniu. Wczoraj było głośno i tłoczno, a dzisiaj już pozostaje cisza i pustka, ewentualnie dogorywanie. Obytrzy przydałoby się jakoś zwalczyć, a pić od rana nie wypada, więc włączamy film, po którym poczujecie efekty upojenia.
„Czekając na sen” („Chasing Sleep”), 2000, reż. Michael Walker
Ed budzi się, dla dobra tekstu przyjmijmy, że w niedzielę, i zauważa brak żony w łóżku, w domu, w swoim życiu. Zaczyna poszukiwania, które bardziej przypominają sen o poszukiwaniu – nie wychodzi z domu, bierze tabletki nasenne, przestaje chodzić do pracy, u drzwi pojawiają się różni ludzie: detektyw, kochanek żony, studentka Eda; niektórzy zakłócają jego spokój, inni niosą pomoc. Tymczasem Ed pragnie tylko snu. Oczy ma coraz bardziej podkrążone, a dzień zmienia się niepostrzeżenie w noc, jak u Eda Wooda, aż w końcu światło dnia staje się jedynie wspomnieniem. Dom tylko z zewnątrz może wyglądać na przyjazne miejsce. Wewnątrz – mrok Lyncha i paranoja Polańskiego. Ściany malują ponure kolory, sufit przecieka, dźwięk telefonu rozbrzmiewa w głowie niczym na kacu, łazienka nie jest miejscem oczyszczenia, a do piwnicy schodziłbym tylko w ostateczności… A nasz otumaniony bohater przesuwa się po tym labiryncie szukając drzwi do lepszego snu. Myślicie, że wiecie, gdzie ta historia Was pozostawi? Tak, w ciemnej dziurze z widokiem na poniedziałek.
[m]
Cały film znajdziecie tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=d82BMtiLbVE
#niedzielneZamulanie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz