poniedziałek, 7 kwietnia 2014

#złefilmy

“Głos w mózgu” (Man with the Screaming Brain, 2005)
Bruce Campbell przyzwyczaił fanów do produkcji kampowych i wynoszących absurdalne pomysły na poziom dobrej zabawy. Najpierw była trylogia „Martwe zło”, później był „Bubba Ho-Tep”, czyli Elvis kontra mumia, a w międzyczasie „Maniakalny glina” czy „Ucieczka z Los Angeles”. A później Bruce wziął się za reżyserię i wyszła z tego ciekawostka, jaką jest „Man with the Screaming Brain”, czyli „Głos w mózgu”. Film zalatuje realizacyjną amatorszczyzną, a tego, co dzieje się na ekranie nie ogarnąłby nawet podwójny mózg jego bohatera (w tej roli sam Campbell). Atakują nas sceny tak absurdalne i oderwane od rzeczywistości filmowej i każdej innej, że w głowie rozbrzmiewa duże „WTF”. Wyszedł trochę taki amerykański zf. Skurcz albo teledysk Beastie Boys wydłużony do 90 minut, nawet kukły spadają ze schodów w miejsce aktorów. Brakowało mi jednak klimatu szaleństwa z czystej pasji, o który można było przecież podejrzewać Asha z „Martwego zła”. Jest tu za to rzadki widok, czyli eksplodujący mały Fiat.

Dobre złego fragmenty:https://www.youtube.com/watch?v=duiMjNWmh9Y
[m]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz