środa, 25 czerwca 2014

Rozrywka jest ważna, edukacja ważniejsza. W takim razie rozrywka, która jednocześnie edukuje, musi być przynajmniej prawie tak dobra, jak darmowy ketchup w stołówce albo klimatyzacja w transporcie publicznym. 

Dziś zatem pouczymy się języków obcych. Tak, języków obcych - liczba mnoga - bo jednocześnie będziemy uczyć się języka, którym posługują się Szkoci, Irlandczycy, Australijczycy, Walijczycy i jeszcze kilka innych nacji. A wszystko to w ramach jednej lekcji i zupełnie za darmo. Znajdźcie lepszą ofertę, a zwrócę Wam 0zł, które przed chwilą zapłaciliście. 

Słowo dnia - 'hump'. W cywilizowanej mowie - czyt. języku polskim - oznacza ono 'garb', w dosyć szerokim pojęciu, bo może się odnosić zarówno do wielbłądów, jak i ludzi, ale również do nierówności na drodze. 

Jednak dziś nie to nas interesuje. Dziś jest środa. W języku obcym, o którym dziś mówimy, jest takie pojęcie 'hump day' - a dotyczy ono właśnie środy. W skrócie: środa to taki garb, stojący pośrodku tygodnia, po którym jest już z górki do weekendu. No i pięknie.

'Hump', jako czasownik, może mieć nieco inne znaczenie. Powiedzmy, że chodzi o wskakiwanie na kogoś. Przypomnijmy sobie teraz jakąś sytuację, kiedy to, hmm, nasz ulubieniec, Rex, Fafik czy inny Alex(niekoniecznie komisarz), "wskakiwał" na czyjąś nogę, bo akurat miał ochotę na małe "conieco". Tak, o takie wskakiwanie chodzi. 

I wreszcie 'hump', a raczej 'humps', w liczbie mnogiej, rzeczownik. To właśnie o tym śpiewa Dani Filth. Krągłości. Zazwyczaj odnosi się to do kobiet, ale jak widać w teledysku, również i panów może to dotyczyć. 

Warto zauważyć, iż podmiot liryczny zaprezentowanej poniżej piosenki, używa słowa 'humps' zamiennie z 'junk'. Gdyby sięgnąć po słownik, okazuje się, że 'junk' to złom, szpargały albo śmieci. Jednakże, kiedy zagłębimy się nieco bardziej, okaże się, że 'junk' odnosi się również do fizycznych cech odróżniających panie od panów, zatem wszystko gra. 

Pora na wnioski. Jako iż TBK jest ostoją tradycji, zwłaszcza tradycji nowych, proponuję, aby, od dziś, środa stała się 'hump day'. A w tłumaczeniu na nasz język: Środa, czyli dzień, w którym, jeśli przyjdzie ochota, pies kota wyłomota. To tak w nawiązaniu do pewnego kabaretu. Czyli 'rób co zapragniesz, niech to będzie miarą', jak mawiał pan Crowley. A jeśli to komuś jest nie po drodze, to, cóż, może coś w stylu 'środa to wpół do weekendu'? Też brzmi ładnie. Ale bez rymu. Tak czy inaczej, happy hump day.  [b]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz