czwartek, 24 lipca 2014

Wstawać, kurna! 

Każdy dzień to walka - z rana walka o dostęp do łazienki, nieco później walka o lepsze miejsce parkingowe, a w komunikacji publicznej o miejsce siedzące. Miejsce w kolejce do kasy w supermarkecie, miejsce choćby nieco bliżej naszego idola, kiedy akurat reklamuje, we wspomnianym supermarkecie, nowy, znacznie lepszy proszek do prania. 

Sucker Punch to jeden z moich ulubionych filmów - TAK, również dlatego, że ilość 'fajnych dup' na metr kwadratowy bije większość innych produkcji na głowę. Jest szybko, intensywnie, ostro jest - owe 'fajne dupy' mogłyby skopać mi wszystkie aspekty mojej fizyczności około 69 razy w ciągu kilku sekund - wciąż mnie to kręci. Jest naiwnie - fabuła nie powala, ale chyba nie jest to typ filmu, w którym to zawiłości perypetii bohaterów miałyby stanowić zachętę do obejrzenia. Wizualia i dźwięk nadrabiają z nawiązką. 

Z całego filmu płynie jedna nauka - nawet jeśli robisz coś strasznie nudnego, możesz uczynić z tego przygodę swojego życia. Praca w kuchni? Obieranie ziemniaków czy inne, tego typu obowiązki? Podejdź do tego jak do walki - obierz, albo niech to ziemniaki obiorą Ciebie. Łatwo nie znaczy interesująco. 

Prowadzenie wojny z zastaną rzeczywistością zawsze brzmi lepiej niż wykonywanie codziennych czynności. Walka zaś, jak wiemy z amerykańskich filmów, wymaga odpowiedniej ścieżki dźwiękowej. 

To co, atakujemy poranek? [b]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz