I tylko jedno pytanie: wchodzisz w to?
Odpowiedź mogła być tylko jedna - eeee, no ten, wiesz, stary, pomyślę o tym.
Po 3 sekundach jednak udało mi się zakończyć procesy myślowe i powiedziałem sakramentalne tak - bez dodatku "i że Cię nie opuszczę aż do śmierci".
Bez wielkich planów ruszyliśmy.
No dobra, plany były - bawić się dobrze, może jakieś kobiety zapoznać*, może trochę fejmu nabić, szacunku na dzielni zyskać.
Wszystko się w sumie udało, ale ciągle jest jeszcze niedosyt, dzikość serca, przeczucie, że już za zakrętem czekają jeszcze większe osiągnięcia.
Pierwsze nasze posty poszły w internety 20 stycznia, czyli dokładnie rok temu - przez te 365 dni zrobiliśmy tyle, ile się dało, dużo czy mało, to już nie ma znaczenia.
W międzyczasie dołączyli do TBK [k] i [p] - świeża krew, świeże pomysły, entuzjazm, zamieszanie, wymiana niepoukładanych jeszcze myśli - dziki zachód, wolna amerykanka, "To lubię - rzekłem - to lubię" ~ A. Mickiewicz.
Przy okazji każdej rocznicy pada takie kłopotliwe pytanie - co teraz? Co dalej?
Tego nie wiem, będzie jak ma być, ważne jest to, że ten rok będzie nasz, to jest nasz czas, jestem o tym przekonany. [b]
*ta część planu była moja - [m] jest w stabilnym i udanym związku, zatem nic z tego drogie panie. I panowie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz