wtorek, 20 stycznia 2015

TBK: Rok pierwszy

W styczniu roku 2014, zadzwonił do mnie [m] i stwierdził, że od jakiegoś czasu bił się z myślami, ale w końcu gotowy jest do konkretnych działań - chciał w końcu do ludzi wyjść ze swoimi przemyśleniami, publicznie prezentować swoje poglądy, recenzje, pomysły i inne wytwory swojej mózgownicy. 

I tylko jedno pytanie: wchodzisz w to

Odpowiedź mogła być tylko jedna - eeee, no ten, wiesz, stary, pomyślę o tym

Po 3 sekundach jednak udało mi się zakończyć procesy myślowe i powiedziałem sakramentalne tak - bez dodatku "i że Cię nie opuszczę aż do śmierci". 

Bez wielkich planów ruszyliśmy.

No dobra, plany były - bawić się dobrze, może jakieś kobiety zapoznać*, może trochę fejmu nabić, szacunku na dzielni zyskać. 

Wszystko się w sumie udało, ale ciągle jest jeszcze niedosyt, dzikość serca, przeczucie, że już za zakrętem czekają jeszcze większe osiągnięcia. 

Pierwsze nasze posty poszły w internety 20 stycznia, czyli dokładnie rok temu - przez te 365 dni zrobiliśmy tyle, ile się dało, dużo czy mało, to już nie ma znaczenia. 

W międzyczasie dołączyli do TBK
[k] i [p] - świeża krew, świeże pomysły, entuzjazm, zamieszanie, wymiana niepoukładanych jeszcze myśli - dziki zachód, wolna amerykanka, "To lubię - rzekłem - to lubię" ~ A. Mickiewicz.

Przy okazji każdej rocznicy pada takie kłopotliwe pytanie - co teraz? Co dalej?

Tego nie wiem, będzie jak ma być, ważne jest to, że ten rok będzie nasz, to jest nasz czas, jestem o tym przekonany. [b]

*ta część planu była moja - [m] jest w stabilnym i udanym związku, zatem nic z tego drogie panie. I panowie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz