sobota, 7 marca 2015

Krótko.

OPEN WINDOWS bawi się świetnie swoją oryginalną formułą filmu stworzonego ze zrzutu pulpitu – tak świetnie, że prowadzi fabułę przez zaułki niedowierzania i wywracania oczami. W pewnym momencie filmu historia i postaci po prostu przestają się liczyć, ale nietypowa konwencja utrzymuje zainteresowanie na tyle, że daje radę dotrwać do końca. Możecie nawet wkręcić się w absurdy zakończenia, pod warunkiem że wywracanie oczami na widok kolejnego wydania Frodo-we-mgle w wykonaniu Elijah Wooda Was nie zmęczy. A jeśli na film spojrzeć z przymrużeniem oka, ma on ironiczny wydźwięk satyry na fascynację celebrytami w erze publicznej fejsbukowej prywatności. Sasha Grey​ kiedyś powiedziała: “Moje ciało to moja sztuka oraz narzędzie do zarabiania pieniędzy”. W swojej, jeszcze świeżej, karierze filmowej rzeczywiście zarabia na razie głównie ciałem – przez większość „Open Windows” jest w szlafroku – oraz wystraszoną miną. Ale kto ogląda Sashę Grey w nadziei na subtelną kreację aktorską? Nacho Vigalondo (btw: polecam jego Timecrimes​) inspiruje się dokonaniami DePalmy zainspirowanymi Hitchcockiem i daje nam thriller wypełniony zwrotami akcji – gdyby tylko jeszcze w nie wierzyć, byłoby może trzęsienie ziemi. [m]



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz