wtorek, 19 stycznia 2016

Dobry, bo polski plakat filmowy: Labirynt.

Jeden z filmów dzieciństwa – urodzeni w latach 80. wspominają go jako kolorową baśń, którą darzą sentymentem, choć wiele z niej nie pamiętają. Została z nimi (nami) jednak atmosfera magii i przygody. Tak jak został z nami duch Ziggy’ego Stardusta.

Kiedy David Bowie zgodził się zagrać w „Labiryncie”, Jim Henson, legendarny twórca Muppetów, przewartościował całą historię, którą miał reżyserować i bezzwłocznie skontaktował się ze scenarzystą – Terry Jones, jeden z legendarnych Monty Pythonów – z propozycją przerobienia tekstu, aby było w nim więcej śpiewania i więcej Bowie’ego. Dużo więcej. Jones był daleki od entuzjazmu – w jego scenariuszu postać Jaretha, króla goblinów, w którego miał wcielić się Bowie, pojawiała się dopiero pod koniec, żeby utrzymać publiczność w ciekawości i zaostrzyć ich apetyt na ten finałowy akt. Odpowiedź Jonesa brzmiała więc: to jest zły pomysł. Nie miał on jednak dużo do gadania. Przerobił scenariusz i dodał numery musicalowe. Bowie przeczytał tekst, jednak w historii dziewczynki przemierzającej labirynt, aby uratować brata z rąk goblinów zabrakło mu humoru. A wydawałoby się, że filmowi fantasy napisanemu przez jedną szóstą Monty Pythona można zarzucić wiele rzeczy, ale nie odmówić mu humoru. Scenariusz jednak poszedł do przerobienia – swoje trzy grosze dołożył do niego nawet George Lucas. Taka była i jest moc legendarnego Davida Bowie.

Polski plakat filmowy autorstwa Wiesława Wałkuskiego z 1987 roku. #dobrebopolskie. Bardzo dobre.


Do podziwiania przy dźwiękach: www.youtube.com/watch?v=mcSPTHa_rak. Końcówka tego linku to chyba jakiś omen...
[m]


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz