Na na nucę od rana, choć początkowo rano było ciężkie, bo po wieczorze pełnym wspomnień i rozmyślań, mózg upierał się, że dziś mam dzień wolny. I tak, zasypiając o 1, a słysząc budzik o 5, usilnie wmawiał mi, że ten dźwięk to we śnie, że wcale nie muszę wstawać, bo jest sobota i nie idę do pracy. Kłamczuch.
"Na na" to jednocześnie tytuł albumu Lady Pank z 1994 roku, z którego pochodzi jedna z moich ulubionych piosenek, czyli załączona do posta "Na co komu dziś".
Wiele jest polskich starych polskich piosenek, które lubię i cenię, a szczególnie właśnie te od Lady Pank, Maanam, Kobranocki czy Daabu. Dziś coraz trudniej o takie teksty i ten klimat, ale nie marudzę, bo jednak coś tam fajnego się pojawia! Przecież... #dobrebopolskie
Jak słucham takich utworów, to są to te nieliczne momenty, gdy nachodzą mnie sentymenty. Znacie to, nie? Leci coś w radio czy wskoczy Wam na playlistę i niby jesteście twardzi, ale nagle w głowie pojawiają się obrazy, jak to to... i tamto... i tu i tam! Ech.
Zaraz mam ochotę wybyć gdzieś do lasu czy w góry, pośpiewać przy ognisku czy z nieznanymi ludźmi w schronisku. "Na co komu dziś" ma jednocześnie dla mnie wartość sentymentalną, bo tekst pomógł mi otrzeźwieć, choć piłam przy nim dużo.
No, to na co komu dziś... wstawać, skoro mózg podpowiada by spać - a jak już musimy, to choć z dobrym utworem od rana. Ahoj! [p]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz