środa, 9 stycznia 2019

[m]ój top 2018: 7 filmów bez dystrybucji w Polsce (+ bonus)


Top filmów kinowych jest jawną niesprawiedliwością dla tych, które nie znalazły swojego domu (czyt. dystrybutora) i być może nigdy w Polsce nie znajdą. Dlatego zebrałem dodatkowe 7 tytułów (plus bonus), które widziałem w 2018 roku na różnych festiwalach i które, z tego bądź innego powodu, zostały w mym serduchu. Jedziemy:

Twarze, plaże

Czemu ten kawał filmowej magii ominął Polską dystrybucję pozostaje największą zagadką 2018 roku (obok tego, czy naprawdę naukowiec na Antarktydzie dźgnął kolegę, bo zdradzał mu zakończenia książek i jeśli tak – jakie książki mu zaspoilował). Niecodzienny duet artystów, 90-letnia niegdyś-nowofalowa reżyserka Agnes Varda i 35-letni fotograf o pseudonimie JR, podróżują po Francji i robią zdjęcia zwykłym ludziom. Ich małe dzieła sztuki składają się na jedno wielkie arcydzieło, nastrajające pozytywnie do wszechświata i jednocześnie wzruszająco melancholijne. To więcej niż film, to przeżycie, a nawet - zabrzmi patetycznie - jedna z możliwych odpowiedzi na pytanie „czym jest sztuka?”

Shoplifters

Trudne dywagacje o domu, rodzinie, przynależności w filmie przystępnym, ciepłym i zaskakująco lekkim. Japończyk Hirokazu Koreeda opowiada tę historię bez egzaltacji, jest życzliwy i niezwykle wyrozumiały dla swoich bohaterów-outsiderów. Złota Palma w Cannes, a w Polsce złote nic – daty premiery nadal nie widać.

Mandy

Brak tego filmu w topce doskwierał mi tak, że po nocach śniła mi się tytułowa Mandy, a jej świdrujące oczy nie dawały spokoju. Słowem, czułem się prawie jak Nicolas Cage. W drugim filmie Panos Cosmatos buduje na niedostatkach swojego debiutu „Za czarną tęczą” i robi kino totalne. Tu jest WSZYSTKO i jeszcze trochę. A najlepszy jest sposób podania tej ostrej strawy – bez umiaru, bez kompromisów, doprawione halucynogenami i nektarem z Cage’a. Egzotyczna uczta dla oczu i uszu.

Strażniczka

Film, którego nie mogę się doczekać w kinach. Anty-akcyjniak, rodzaj małego-wielkiego kina, którego dzisiaj potrzeba, przede wszystkim ze względu na tematyczność. Olivia Wilde gra tu rolę życia jako zaradna, wojownicza Sadie, która pomaga maltretowanym kobietom pozbyć się swoich oprawców. Reżyserka i scenarzystka Sarah Daggar-Nickson osiąga tu rzecz precedensową: doskonale posługując się językiem przemocy, nie fetyszyzuje, tylko ją obrzydza.


 Długa głupia podróż

Jason Mantzoukas to aktor pominięty, doceniony chyba tylko w rodzimych Stanach. Dlatego kiedy pojawia się film taki jak „Długa głupia podróż”, nie sposób go pominąć. Film jest oparty na prostym i znanym koncepcie kina drogi, która uczy obie strony, zarówno kierowcę, jak i pasażera. Prostota jednak wychodzi tu na duży plus. Ta podróż jest niezwykle pozytywna, zabawna i skutecznie poprawiająca nastrój – szczególnie między źle obstawionymi festiwalowymi snujami. A Mantzoukas to elektrownia, dzięki której film ma moc.

Wilkołak

Polski horror, który zbiera pozytywne głosy na całym świecie, a na krajowych festiwalach udowadnia, że tęsknimy za własnym kinem gatunkowym. Adrian Panek zrobił kino grozy, jakiego u nas nie było – na serio, z wyraźnymi tropami monster movie, survivalu i home invasion, z bogatą psychologią i swoim zdaniem do powiedzenia.

Dachra

Kolejny horror, tym razem z Tajlandii, kraju, który w horrory do tej pory bawił się nawet mniej niż Polska – i od razu daje popalić. „Dachra” należy do bardziej tradycyjnych przedstawicieli gatunku: jest straszny, niepokojący i przekonujący. To ostatnie w głównej mierze osiąga wsparciem fabuły prawdziwymi realiami zbrodni, które dzieją się w zacofanych zakątkach globu. Porządnie mną wstrząsnął na Splat! Film Fest, gdzie otrzymał nagrodę publiczności.

Bonus: Najlepsi przyjaciele

Po 15 latach od „The Room” Tommy Wiseau i Greg Sestero wracają, tym razem w filmie, który ten drugi napisał dla pierwszego. Podzielona na dwie części fantazja na temat ich legendarnej już historii, opowiedzianej w „Disaster Artist” i tysiącach memów, udaje film, jak Tommy udaje człowieka. Dla fanów kultowego złego filmu jest tu mnóstwo smaczków, mądrości życiowych spod kapsla soku i znany, zaraźliwy śmiech. Volume 1 to czysta reinterpretacja związku Wiseau-Sestero, a Volume 2 to takie-nie-wiadomo-co, które ogląda się jak najlepsze sceny ze „Strażnika Teksasu”. Do tego dorzućcie przezabawny finał, łączący wątki jak odcinek „Na wspólnej”.

Ponadto szybkie shout-outy dla dramatu "Kafarnaum", nowego Gusa Van Santa "Bez obaw, daleko nie zajdzie" i niemieckiego horroru "Luz".

Jeśli czegoś brakuje na tej liście, standardowo - komentujcie i dodajcie swoje typy.
[m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz