Pierwszy sezon netfliksowskiej "Sabriny" kapitalnie się
rozkręcał, aż w końcu, po ostatnim odcinku, przyznałem, że to zaskakująco
dobry, mięsisty horror. Po drugim sezonie jest jeszcze lepiej! Przez 9 nowych odcinków
ekran wypełnia więcej mroku niż podczas bitwy w "Grze o Tron".
Im dalej w zaklęty las, tym większe miałem wątpliwości czy to jeszcze serial dla młodzieży, czy już horror z twardą eRką. Oprócz świata przesiąkniętego mrokiem, szatanem i przemocą, serial nie boi się przecież trudnych tematów jak wiara, rodzina, orientacja, seks i śmierć. Młodzieżowe i dorosłe dylematy zostają na szczęście wrzucone w wir gatunków, od monster movie, przez thriller i kryminał, po romans, komedię i dramat. Twórcy stawiają na ciągłość fabuły, ale dostarczają też odcinki uciekające schematom i bawiące się formą. Przygody nastoletniej czarownicy ogląda się na jednym tchu i często z dreszczem, jaki obiecuje tytuł.
Kiernan Shipka w głównej roli to strzał w dziesiątkę: brawurowa mieszanka żywiołu i uroku. Obawiałbym się, że wpasowała się w spódnicę Sabriny tak dobrze, że na zawsze już nią zostanie – gdybym nie widział, jak znacząco różnie i ciekawie gra swojego klona w połowie drugiego sezonu. Zresztą cała obsada zasługuje na cześć i chwałę Mrocznego Pana.
Kawał dobrej filmowej roboty ukrył się tu pod płaszczem magicznej młodzieżówki, do której podchodziłem z wątpliwościami. Tymczasem twórcy nie przestają zaskakiwać kierunkami, w jakie prowadzą fabułę opartą na komiksach ze stajni Archie Comics – co jest dla mnie kolejną niespodzianką, zważywszy na nudę wiejącą z leżącego nieopodal "Riverdale". Do Greendale za to z chęcią wrócę.
Im dalej w zaklęty las, tym większe miałem wątpliwości czy to jeszcze serial dla młodzieży, czy już horror z twardą eRką. Oprócz świata przesiąkniętego mrokiem, szatanem i przemocą, serial nie boi się przecież trudnych tematów jak wiara, rodzina, orientacja, seks i śmierć. Młodzieżowe i dorosłe dylematy zostają na szczęście wrzucone w wir gatunków, od monster movie, przez thriller i kryminał, po romans, komedię i dramat. Twórcy stawiają na ciągłość fabuły, ale dostarczają też odcinki uciekające schematom i bawiące się formą. Przygody nastoletniej czarownicy ogląda się na jednym tchu i często z dreszczem, jaki obiecuje tytuł.
Kiernan Shipka w głównej roli to strzał w dziesiątkę: brawurowa mieszanka żywiołu i uroku. Obawiałbym się, że wpasowała się w spódnicę Sabriny tak dobrze, że na zawsze już nią zostanie – gdybym nie widział, jak znacząco różnie i ciekawie gra swojego klona w połowie drugiego sezonu. Zresztą cała obsada zasługuje na cześć i chwałę Mrocznego Pana.
Kawał dobrej filmowej roboty ukrył się tu pod płaszczem magicznej młodzieżówki, do której podchodziłem z wątpliwościami. Tymczasem twórcy nie przestają zaskakiwać kierunkami, w jakie prowadzą fabułę opartą na komiksach ze stajni Archie Comics – co jest dla mnie kolejną niespodzianką, zważywszy na nudę wiejącą z leżącego nieopodal "Riverdale". Do Greendale za to z chęcią wrócę.
[m]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz