niedziela, 18 maja 2014

Niedziela to taki paradoks, przynajmniej dla mnie. Dzień po wywaleniu całego stresu z organizmu, stresu, który w ciągu tygodnia paraliżował, tłamsił wszelkie odruchy kreatywności, żyć nie pozwalał.

Ale przecież niedziela to również preludium do poniedziałku - najbardziej znienawidzonego dnia tygodnia. To wtedy zaczynamy myśleć o tych wszystkich niedorzecznościach, z którymi będziemy musieli się zmierzyć już za kilka(naście) godzin. 

I, wreszcie, niedziela to także dzień choćby chwilowego powrotu do dzieciństwa - z pozytywnymi i wręcz przeciwnie nacechowanymi refleksjami. Można pomyśleć o wszystkim co nam nie wyszło, można pławić się w glorii zrealizowanych zamierzeń. 

W niedzielę wszystko można, a teraz jest 9:00, czas na Teleranek. [b]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz