To nie dzieje się często. Jest to wręcz przypadek odosobniony. Nie znoszę wszelkiego rodzaju parodii - zazwyczaj żenują mnie, bo, nie oszukujmy się, przeważnie ograniczają się do zmiany tematu na 'dupa, cycki, puszczanie bąków'. Ha ha. Ubaw po same piersi. W dodatku wszystko nagrane za pomocą sokowirówki, także połowy tekstu nie słychać, co w sumie może być liczone na plus, biorąc pod uwagę niskie loty warstwy słownej.
Ale nie tym razem. To NAPRAWDĘ mnie rozbawiło. Pełna profeska. I zrobione w imię zasady 'less is more' czyli nie rozwlekamy dobrego pomysłu do granic wytrzymałości. Bomba, pomysłowość 11/10, dobry humor na piątek zapewniony. [b]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz