poniedziałek, 21 lipca 2014

Z cyklu "Kicz, kamp, tandeta":
#złeFilmy po raz kolejny gościnnie na Horror Online:
BARRICADE (W ZAMKNIĘCIU)
"(...) Z trzecim aktem, natomiast, krótkotrwałe zainteresowanie przeradza się w irytację. Pan Shit kaszle, dzieci kaszlą, bledną, pocą się. Może to zło ich nawiedza, a może najlepszy ojciec świata, a przy tym doktor, powinien zainwestować w witaminę C. Na ekranie dominują sceny ni to snów, ni halucynacji – nieostre ujęcia wnętrz i spowolnione sceny chodzących po domu bohaterów. Twórcy zaczynają żonglować motywami szaleństwa, duchów i retrospekcjami śmierci żony. Bardziej utalentowany reżyser z pewnością by te tropy pomnożył bardziej sprawnie i na korzyść historii. Andrew Currie może i ma na koncie świeży horror komediowy o udomowionych zombie „Fido”, ale tam była to raczej kwestia samonośnego pomysłu, niż warsztatu reżysera. Horror na poważnie, który opiera się na dobrze zbudowanej historii i atmosferze, to już chyba dla niego zbyt wysoka półka."
Cały tekst leży poniżej.
[m]

W ZAMKNIĘCIU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz