#tłustyCzwartek, tym razem delikatnie... albo nie, niech będzie jak zwykle.
Klasyk Pendulum w wersji Serbskiej.
"Tarantula jedna mnogo zajebana zmija" - jak tu się nie zakochać?
W oryginale to w sumie kawałek, uwaga, moja własna interpretacja, z perspektywy kolesia, co to wszystkich dokoła ostrzega, że na odcisk można mu w sumie nadepnąć, ale tylko raz - a potem to już tylko mogiła, zimne objęcia śmierci i wąchanie kwiatków od spodu, ku*wa jego mać. A wszystko to jeszcze przed śniadaniem.
No ale to oryginał, a w Serbii tarantula to żmija, "mnogo zajebana". Jak to ogarnąć? Hmm, na rozruch odrobinę ketaminy, a potem to już jakoś pójdzie.
To co, ćpiemy? Tfu, wstajemy? [b]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz