Średniopóźnym wieczorem, gdzieś tak o pierwszej nad ranem, wracałem do domu po alkoholowej libacji.
Wróć!
Zbliżała się pierwsza nad ranem, co średnio na jeża można za późny wieczór uznać, a ja z romantycznej schadzki wracałem, kiedy to spotkałem znanych mi psubratów, co to z jednej libacji alkoholowej na drugą się udawali.
Tak było.
Chwil kilka poświęciliśmy na wymianę typowych uprzejmości, po czym przeszliśmy do ustalania co, kto i dlaczego.
Po kilku kolejkach wyszło nam, że nie ma znaczenia kto, nie jest ważne co, ale powód jest tylko jeden - "we're getting Faster, Harder, Scooter".
Dyskotekowe songi młodości obudziły w nas emocje, o których już dawno zapomnieć nam się przytrafiło, bity wzburzyły krew - a teraz czas na Was - słuchajcie i tańczcie do tego wszyscy, to są bowiem... khem...
Weekend, działajcie, bawcie się.
To mówiłem ja, [b].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz