
Bohaterów w nowej
wersji jest więcej, ale są zwyczajnie nudni. Idziemy z nimi dlatego, że chcemy
zobaczyć, co czai się w lesie, nie dlatego, że nam na nich zależy. Od początku
wiemy, że zginą. Wiemy nawet, w jakiej kolejności zginą, bo wszystko w Blair
Witch jest całkowicie typowe. Próby unowocześnienia historii wypadają tu
najlepiej – szykując się na wyjazd, bohaterowie przygotowują kamery duże i małe,
telefony, gopro i drona, niczym arsenał do walki ze złem. Niestety, z momentem
dotarcia do lasu Wingard i Barrett zbyt kurczowo trzymają się oryginału, szkoda
takich talentów na zwykłe wyrabianie normy.
Blair Witch po latach wypada
blado na tle wszystkiego, co przyniósł nam od 1999 roku rozbestwiony gatunek
found footage: Paranormal Acitivty, REC, V/H/S, Grave Encounters, The
Sacrament, Wizyta czy Creep. Miganie nam przed oczami tytułową wiedźmą to ostatnia
brzytwa, której chwyta się duet twórców – niepotrzebnie. Blair Witch to jeden z tych
remake’ów, które pokazują, że nie ma sensu odświeżać fenomenu po 17 latach
kopiowania go na wszystkie możliwe sposoby. [m]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz