Predator, Piotr Łukaszewski |
Przychodzi Jean-Claude Van Damme na plan Predatora… Znacie ten kawał? Jak nie znacie, to spodoba Wam się. Predator to dziś klasyk kina akcji i jeden z najlepszych tytułów w filmografii Arnolda, ale był czas, kiedy mógł być jednym z najgorszych tytułów w dorobku Van Damme’a.
Początkowo to on, Mięśnie z Brukseli, miał zagrać łowcę z kosmosu. Skuszony na początku swojej kariery w Stanach perspektywą zagrania tytułowej roli w wysokobudżetowym filmie, Van Damme nie zadawał pytań, kiedy producenci wybrali go do filmu, kiedy techniczni robili odlewy jego kończyn, kiedy powiedziano mu, że będzie w kostiumie biegał po dżungli, skakał i wykonywał jego słynne akrobacje. Zapewne nie zadawał pytań również dlatego, że po przyjeździe z Belgii do USA słabo władał angielskim. A gdyby zadał parę pytań zawczasu, nie dowiedziałby się już na planie, że jego postać jest przez większość filmu niewidoczna.
Van Damme dostał kostium, w którym miał „wystąpić”. Był to czerwony kawał gumy w kształcie wielkiego jaszczura, w środku którego Van Damme miał kable do kierowania kończynami i głową na długiej szyi. Dodajmy, że kierując kończynami, miał on też skakać z drzew i kopać półobrotu. Nie tylko o tym producenci nie powiedzieli mu wcześniej – również o tym, że kostium jest cały czerwony, żeby w montażu specjaliści od efektów mogli na Predatora nałożyć warstwę i zrobić go niewidzialnym. Van Damme natomiast był przekonany, że ta czerwona jaszczurka to końcowy wygląd potwora – nie wytrzymał i krzyczał, że nienawidzi tego kostiumu i nie chce go nosić. Schwarzenegger – bezpośredni jak zawsze – nazwał go nawet wielkim marudą.
Jean-Claude Van Damme na planie Predatora |
Polski plakat filmowy autorstwa Piotra Łukaszewskiego z 1998 roku. Bardzo #dobrebopolskie.
[m]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz