wtorek, 2 sierpnia 2016

Dobry, bo polski plakat filmowy: Wzgórza mają oczy (1977)

„Horrory nie tworzą strachu, one dają mu ujście” – powiedział kiedyś pewien profesor nauk humanistycznych. Nie wystarczyły mu tytuły naukowe z filologii angielskiej, psychologii i filozofii, więc zajął się pisanie i reżyserowaniem filmów, właśnie spod znaku grozy. Zaczął w iście akademickim stylu, bo czerpiąc z Bergmana i jego Źródła. Tyle że film, który zrobił był daleki od tego, czego można się spodziewać po profesorze wykładającym angielski na wyższej uczelni.

Mowa oczywiście o Wesie Cravenie, którego Ostatni dom po lewej przeciwstawiał sobie dwie rodziny, jedną sielankowo amerykańską, drugą mentalnie wypaczoną. Jego debiut reżyserski jest mrocznym lustrem pokazującym zepsucie i zgniliznę pod podwalinami Amerykańskiego Snu.

Kolejne podejście Cravena to już, moim zdaniem, jeden z najlepszych amerykańskich horrorów. We Wzgórza mają oczy mamy do czynienia z ulubionym motywem Cravena: kolejną rodzinką (tu: Carterów), która jest zmuszona walczyć o życie z wypaczoną – tym razem mentalnie i fizycznie – rodziną (tu: kanibali). W scenerii pustych kanionów, terenów testów nuklearnych, odbywa się krwawa wojna między najeźdźcami a tubylcami.

Jeśli przypomnimy sobie, że film wszedł do kin w 1977 roku, tylko 2 lata po zakończeniu wojny w Wietnamie, można odnieść wrażenie, że Craven rysuje przed nami tzw. bigger picture. Podręcznikowa amerykańska rodzina, na głowie której stoi emerytowany policjant, dzieci, dwa psy – Piękna i Bestia – i wielki amerykański kamper. Po drugiej stronie barykady – monstra będące wytworami lekkomyślności amerykańskiej armii. Z początku chodzi tylko o smaczny obiad, jednak piekło, które się później rozpętuje jest niczym innym jak lekcją dla konserwatywnej, bojowej głowy rodziny.

Dodam jeszcze, że jeden z kanibali ma pseudonim Papa Duke, bardzo podobny do pseudonimu pułkownika Kilgore’a, który kochał zapach napalmu o poranku. Resztę dopiszcie sami.

Kończąc, Wes Craven skończyłby dzisiaj 77 lat. Jeden z Mistrzów horroru opuścił nas niecały rok temu, przedwcześnie. Zostawił po sobie w większości rewelacyjną filmografię, do której często wracam. Przyznaję, że jest idealnym ujściem dla wszelkich strachów.


Dobra, bo polska okładka VHS, dystrybucja Best Film. Dobra, bo bałem się jej w wypożyczalni. [m]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz